Wspólna Małopolska

Witold Latusek: „Praca w samorządzie polega na łączeniu wspólnoty” (Radio Kraków)

Zapis rozmowy Jacka Bańki z Witoldem Latuskiem, sekretarzem Wspólnej Małopolski.

Wspólna Małopolska świadomie ma nawiązywać do Wspólnoty Małopolskiej Marka Nawary? Nazwy są niemal identyczne.

– Tak, ale jednak nie takie same. Oczywiście chcemy nawiązać do Wspólnoty Małopolskiej Marka Nawary. Zresztą na sobotniej konferencji była pani Monika Karlińska-Nawara, żona świętej pamięci Marka Nawary. Ona przedstawiła idee związane z działalnością Wspólnoty Małopolskiej. Również przestrzegała nas przed tym, co nas może spotkać, jeśli nie wykonamy swojej roboty.

Co może spotkać Wspólną Małopolskę?

– Wspólna Małopolska powstała jako alternatywa dla sposobu uprawiania polityki w Polsce. Z przykrością zauważamy, że polityka na szczeblu ogólnopolskim zaczyna dzielić, nie łączyć. Praca w samorządzie polega na łączeniu wspólnoty. Tam jest istotna sprawa dróg, przedszkoli, kanalizacji. Do tego nie jest potrzebna polityka. Mamy jednak takie wrażenie, że jest próba narzucenia wszystkim myślenia warszawskiego. Wszyscy mamy się ekscytować tym, że w Warszawie poseł ziemi krakowskiej konkuruje z posłem ziemi opolskiej. Tak nie jest. Ludzie w gminach i powiatach mają inne problemy, oni oczekują czegoś innego.

W pana ocenie samorządność jest dzisiaj zagrożona?

– Samorządność jest ograniczana w sposób oczywisty od kilku lat. Nie ma całkowitego zawłaszczenia samorządu, ale kompetencje są ograniczane. Wymuszona ustawa oświatowa, która spadła na samorządy, melioracja, powiatowe zarządy dróg i kilka innych obszarów. To powoduje wrażenie, że jest taka tendencja, żeby państwo w imieniu obywatela decydowało na każdym poziomie samorządu. Nie jest tak, że w nocy wejdzie ustawa likwidująca samorządy, która by zastąpiła samorządy delegatami rządu. Do tego nam daleko, ale sama próba narracji, że samorządy są złe… Nikt nie zna skali obszaru kompetencji wójta. To nie jest tylko wręczanie nagród na festynach. To odpowiedzialność za majątek, kontrole, odpowiedzialność karna, osobista, przed RIO. Wytworzyła się tendencja, że sprawy wyborcze najlepiej załatwiać donosami do organów. To jest życie samorządowca. To trzeba odkłamywać. Po to jest Wspólna Małopolska.

Faktycznie znajomość powszechna samorządu wojewódzkiego jest bardzo słaba. Z drugiej strony mamy coraz bardziej świadomych obywateli, którzy chcą głosować w budżetach obywatelskich, chcą prowadzić dialog z samorządowcami. Mówi pan o wyraźnym rozdziale samorządowcy – politycy, ale Wspólną Małopolskę tworzą przedstawiciele partii. Pan jest takim przedstawicielem.

– Jestem szeregowym członkiem PO. Większość osób ze Wspólnej Małopolski – wbrew tej tezie – nie jest członkami partii. Na palcach jednej ręki można policzyć członków PO. To są z reguły niezależni samorządowcy. To ludzie związane z różnymi środowiskami. Samorząd ponad podziałami oznacza, że nie obrażamy się na osoby z PiS czy SLD. Takie osoby są. Współpracujemy na przykład z Mateuszem Klinowskim z Wadowic, czy z Rafałem Kuklą z Gorlic. To osoby które rozumieją samorząd. Naszą ideą było, żeby te osoby były godne zaufania, które samorząd mają w sercu, nie kalkulują.

To jasny sygnał dla tych samorządowców, którzy są członkami partii politycznych? Chcecie dać do zrozumienia, że jeśli mówimy o samorządzie to zrzucamy z siebie barwy polityczne?

– Dokładnie. Nikt nikomu nie zabrania należeć do partii. Partie są potrzebne, one realizują swoje programy na poziomie ogólnopolskim. Samorząd jest dla nich wygodny. Jest przekonanie, że ktoś, kto wygrywa wybory samorządowe, ma handicap na wyborach parlamentarnych. Tak nie jest do końca. My zapraszamy wszystkich. Mamy też wolny wybór. Jak ktoś chce się angażować w działanie komitetu wyborczego partii, może. Nie można ograniczać innych. Odbyłem kilkadziesiąt spotkań w terenie. Spotkałem się z wysokim funkcyjnym przedstawicielem samorządu, ale nie z PO. On mówił, że ludzie nie chcą startować z ich politycznego komitetu partyjnego. Ma się na nich obrazić? Nie. Umożliwi im inną możliwość. My jesteśmy po to, żeby umożliwić działanie ludziom, którzy nie chcą być kojarzeni z walką polityczną.

Możliwy jest samorząd bez polityki? Jeśli nie mówimy o tych największych partiach to jednak powstaje coś w rodzaju partii gminnych. To i tak wąska grupa osób, która sprawuje władzę.

– Oczywiście tak nie jest i nie będzie. W polskim systemie prawnym, Sejm uchwala ustawy dotyczące samorządu. Dlatego partie będą. Jakie to będą partie to inny temat. Będą pewnie przetasowania na scenie. Tego nie zmienimy. Muszą być jednak przedstawiciele samorządu, którzy będą tym osobom tłumaczyć, na czym polega samorząd. Większość parlamentarzystów to osoby z wieloletnim doświadczeniem. Czasem oderwane od rzeczywistości.

Jak dynamiczna jest to inicjatywa? Ze znanych samorządowców z Małopolski jest Jan Golba, Jan Golonka, Roman Ciepiela, pan. Są też przedstawiciele z klubu prezydenta Jacka Majchrowskiego. Będą nowi, znaczący politycy?

– Na pewno będą. Te kilka dni pokazało, że jest zainteresowanie. Dzisiaj pod Nowym Sączem jest spotkanie wójtów, którzy deklarują chęć współpracy. W sobotę miało być kilkadziesiąt osób. Jest jednak sezon urlopowy przed trudną kampanią jesienną. Nazwisk będzie dużo. Będzie to miało szeroki zakres. Rozmawiamy nie tylko z wójtami. To nie jest związek zawodowy wójtów, burmistrzów i starostów. Nie o to chodzi. Są tam lokalni liderzy, przedsiębiorcy, nauczyciele. To szeroka inicjatywa. Będziemy rozmawiać. Na pewno w ciągu dwóch tygodni wyjdziemy z nową inicjatywą. Bycie dla bytu to zbyt mało. Będziemy się przyglądać rozwojowi sytuacji na scenie politycznej. Na przełomie sierpnia/września zdecydujemy, czy będziemy startować i w jakiej formule.

Może być tak, że Wspólna Małopolska wystawi własną listę i będzie prowadziła bratobójczą wojnę z Komitetem Obywatelskim?

– Westchnąłem. Komitet Obywatelski… Nie chcę być źle zrozumiany, ale tam prym będą wiodły partie – PO i Nowoczesna. Życzę kolegom, żeby to była inicjatywa obywatelska, ale będzie to powiązane z partią. My mamy inne cele i zadania. Dzisiaj ukazał się artykuł, w którym postawiono tezę, że Wspólna Małopolska odbierze kandydatów PO i potem odbiorze wyborców.

To Dziennik Polski.

– Tak. Z tą tezą się nie zgadzam. Rozmawiamy z różnymi specjalistami od marketingu politycznego. Taka inicjatywa kierowana ku wyborcom, który nie chce głosować na partie powoduje, że jeśli komuś będzie zabierane to wszystkim proporcjonalnie. Teoretycznie najwięcej zabierze liderowi sondaży, potem kolejnym komitetom.

Na podobnych zasadach Kukiz’15 będzie działał, o ile wystawi swoje listy.

– Być może wystawi. Kukiz’15 opiera się jednak na innych zasadach iż my. Oni się opierają na postaci swojego lidera. Inaczej będzie to wyglądało jak pokażą ludzi w terenie. Oczywiście taka jest demokracja, mają prawo to zrobić.

Marszałek Krupa mówił dzisiaj w Radiu Kraków, że jedyną szansą dla Wspólnej Małopolski jest fakt wejścia w wielką koalicję z największymi partiami, czyli PO i Nowoczesną. Wspólna Małopolska może utworzyć taką wielką koalicję?

– Wszystko jest na dzisiaj możliwe. Nie wykluczamy żadnego rozwiązania. Inicjatywa powstała, żeby wspomagać rozwój samorządności. Co się będzie dalej działo? Trudno powiedzieć. Decyzji nie podejmuję ja, ani zarząd. Jeśli w stowarzyszeniu będzie działało kilkaset osób, ogólne zebranie członków zdecyduje co dalej.

Czyli dzisiaj nie jest przesądzone, że Wspólna Małopolska wystawi własną listę choćby do sejmiku? Może to być wspólna lista?

– Jesteśmy przygotowani, żeby wystawić własne listy, ale nie wykluczamy rozmów z nikim. Nie może być oczywiście tak, że praca, którą wykonaliśmy w terenie – to było 18 miesięcy rozmów, przekonywania – pójdzie na marne. Nie możemy być wypełniaczem na listach innych komitetów. Zaangażowane są w to zbyt poważne osoby, żeby ich sprowadzać do roli wypełniaczy.

Related posts

Polityka dzieli, samorząd łączy a Małopolska jest Wspólna!

Redaktor

Startujemy! Komitet Wyborczy „Wspólna Małopolska” oficjalnie rozpoczyna kampanię samorządową.

W W

Przedstawiamy koordynatora powiatu brzeskiego.

Redaktor